Pierwsza bramka padła już w 7 minucie. Gryfici stracili piłkę w linii pomocy, a dobre dośrodkowanie z prawej strony zamknął Mateusz Słumiński i Anioły objęły prowadzenie. Na pewno nie była to niespodzianka, bo Anioły udowodniły już w obecnym sezonie, że są dobrą i skuteczną drużyną.
Gryf próbował atakować od początku meczu, ale efekt tego zobaczyliśmy dopiero w 25 minucie. Kapitan gospodarzy Tomasz Piekarski uderzył po ziemi sprzed pola karnego i zrobiło się 1:1.
Trudno było jednak mówić, że gospodarzy zadawala remis. Podopieczni Arkadiusza Gaffki nadal atakowali i w 29 minucie ponownie Tomasz Piekarski, wykorzystał podanie od aktywnego Marcjana Majchera. Trafił tym razem nie po ziemi, ale pod poprzeczkę bramki Aniołów. Do przerwy utrzymał się więc rezultat 2:1, chociaż gospodarze mieli dużo dobrych okazji do podwyższenia prowadzenia.
Co nie udało im się w pierwszej odsłonie, powiodło się w drugiej. Już na jej początku, w 48 minucie Oskar Zieliński celnie wykończył akcję i płaskie dośrodkowanie Damiana Mikołajczyka wzdłuż bramki.
Wydawało się, że prowadzenie 3:1 uspokoi grę i wpłynie na jej przebieg. Tak było, bo do ataku ruszyli goście. Już w 53 minucie Mateusz Słumiński wymanewrował praktycznie pół słupskiego zespołu i zdobył gola kontaktowego na 2:3.
To nie było jednak wszystko, bo ten sam gracz, pięć minut potem, w 58 minucie doprowadził do remisu 3:3. Otrzymał bowiem podanie od Błażeja Tomasiewicza i łatwo skierował piłkę do bramki. Potem obie strony miały jeszcze kilka okazji, ale szczęście uśmiechnęło się do Gryfa. W doliczonym czasie gry, w 92 minucie Fabian Słowiński wykończył akcję słupszczan, wykorzystują dobre dośrodkowanie z prawej strony Oskara Zielińskiego. Najlepszy strzelec Gryfa wreszcie znalazł drogę do siatki. To był gol na 4:3, decydujący o zwycięstwie słupskiego zespołu.
Gryf zajmuje obecnie siódme miejsce w tabeli, ma 31 pkt. W najbliższy weekend jedzie do Gdańska na spotkanie z tamtejszą Gedanią.