Dziewięć minut trwała nadzwyczajna sesja słupskiej Rady Miejskiej. Radni przegłosowali tylko jedną uchwałę, w której wyrazili negatywną opinię w sprawie zmiany granic gminy Słupsk. Gmina rozpoczęła procedurę odzyskania części terenów, które straciła z początkiem roku, bo weszły one w granice miasta. Chodzi o części byłych sołectw Płaszewko i Bierkowo. Radni gminni taką decyzję podjęli 28 lutego, a miasto miało trzy miesiące na ustosunkowanie się do niej. A ponieważ majowa zwykła sesja wypada 31 maja, trzeba było zwołać sesję nadzwyczajną, by przyjąć tę jedną uchwałę. Łukasz Kobus, sekretarz miasta, który przedstawiał projekt uchwały, twierdził, że gmina próbuje w ten sposób obejść prawo. Jego zdaniem argumenty gminy o więziach kulturowych, społecznych i przestrzennych z tymi terenami są fałszywe. Sekretarz miasta mówił również o konsultacjach społecznych, w których ponad 99 procent mieszkańców miasta zagłosowała przeciwko planom gminy. W konsultacjach, które odbyły się kilka tygodni, temu wzięło udział niespełna 1700 osób z niemal 81 tysięcy uprawnionych, frekwencja wyniosła więc 2,1 procent. Radni jednogłośnie, przy 18 głosach „za”, przyjęli uchwałę wyrażającą negatywną opinię w sprawie planów gminy Słupsk. Opinie mieszkańców miasta i radnych nie są wiążące. W tej sprawie wypowiedzą się także mieszkańcy gminy, wojewoda pomorski oraz minister spraw wewnętrznych i administracji . Ostateczną decyzję podejmie natomiast Rada Ministrów. Ma na to czas do końca lipca przyszłego roku.
Radni przeciwko zmianom granic
Proszę o niepomniejszanie miasta – tymi słowami sekretarz miasta Łukasz Kobus zaapelował do radnych o ich negatywną opinię w sprawie planów gminy Słupsk, która chce odzyskać część terenów włączonych z początkiem roku w granice Słupska. Radni jednogłośnie opowiedzieli się przeciwko gminnym planom.
- 24.05.2023 16:10
Reklama