Radni na sesji

To było bardzo krótkie posiedzenie, bo trwało zaledwie dwie godziny. Na początku radni przyjęli sprawozdania lub informacje o stanie bezpieczeństwa, przygotowane przez policję, straż pożarną, sanepid i straż miejską. Dyskusja dotoczyła tylko tej ostatniej służby. Radny Paweł Skowroński z klubu prezydenckiego zauważył, że straż miejska ogranicza się niemal wyłącznie do karania kierowców za parkowanie w niedozwolonych miejscach. Kilku innych radnych broniło działalności tej formacji, w tym Anna Mrowińska, która przyznała, że jeszcze kilka lat temu była skłonna poprzeć likwidację straży miejskiej, a dziś uznaje, że jest ona niezbędna. Części radnych nie spodobało się, że w uchwale o zmianach w budżecie miasta pojawiły się inne kwoty niż te, o jakich radni rozmawiali podczas posiedzenia komisji. Okazało się to jednak tylko błędem pisarskim. Uchwałą, która mogła wywołać dyskusję i spory światopoglądowe, był projekt dotyczący kontynuacji miejskiego programu zapłodnienia in vitro. Poprzedni program miejskich dopłat do tej metody leczenia niepłodności zakończył się z końcem ubiegłego roku. Jego efekt to 33 dzieci i dziewięć ciąż, które niebawem zakończą się rozwiązaniem. Niemal wszyscy radni, którzy wzięli udział w dyskusji, popierali projekt, ale proponowali, by miejskie dofinansowanie było wyższe niż zapisane w projekcie sześć tysięcy złotych. Cała procedura kosztuje bowiem nawet 40 tysięcy złotych. Jedynie radna Anna Mrowińska z PiS zapowiedziała, że wstrzyma się od głosu, bo uważa zapłodnienie metodą in vitro za wątpliwe moralnie. Ostatecznie nikt nie był przeciw kontynuacji programu, a obok Anny Mrowińskiej wstrzymał się także Adam Treder, także z klubu PiS. Na koniec radni jednogłośnie opowiedzieli się za rozpoczęciem kolejnej procedury powiększenia miasta, tym razem o dwa całe i części dwóch kolejnych sołectw leżących na terenie gminy Słupsk.